Blog

2015-07-27

Czy to tylko zła wola?

Na najpopularniejszym portalu społecznościowym mam ponad tysiąc znajomych. Wśród nich są osoby bardziej lub mniej mi bliskie, z którymi moje kontakty bezpośrednie są dość częste, ale także takie (w przeważającej większości), które z racji odległości zamieszkania czy stopnia zażyłości są ograniczone i sporadyczne. Dzięki internetowi mam możliwość co najmniej śledzenia ich poczynań, przemyśleń, radości i smutków, często emocji dnia codziennego. Staram się, choć raz dzienne – a dzięki telefonii komórkowej to nie jest takie trudne – zajrzeć do sieci i poświęcić chwilę na jej przejrzenie.

Gdy przeglądam wpisy znajomych nie raz mam ochotę włączyć się do dyskusji. Parę razy zdarzyło mi się coś zaproponować, toczyć małą polemikę, z uśmiechem przyjąć bądź rozdać „cios”, czasami pewnie i trochę przesadzić w swojej argumentacji. No cóż, mam swój ugruntowany światopogląd, czytelny – przynajmniej dla mnie i moich bliskich – system wartości i pewien kanon zachowań, który pozwala mi funkcjonować w grupie społecznej, ale także wyrażać swoje zdanie i zabierać głos w sprawach publicznych na mniejszym i większym forum. Muszę jednak stwierdzić, że szczególnie w sieci, coraz częściej dyskusje przeradzają się w zwykłe chamskie pyskówki i coraz bardziej odstręczają mnie od zabierania głosu.
Smutkiem i nie ukrywam trochę niepokojem napawają mnie wypowiedzi ludzi, których znam, a których poglądy w ostatnim czasie tak bardzo ewaluowały, że dzisiaj wydają mi się wręcz obcy. I nie chodzi tu o to, że ich przemyślenia coraz bardziej różnią się od moich doświadczeń i sposobu postrzegania świata. To jest dla mnie naturalne. Ale o to, że w wypowiedziach tych – szczególnie w sieci – pojawiają się takie, w których oponentów w sposób bezpardonowy wyzywa się od – w delikatnej formie – od prawicowych lub lewicowych ekstremistów, a w tej bardziej dosadnej formie od idiotów, kretynów lub innych oszołomów. Szokiem dla mnie była wypowiedź na ostatniej sesji rady miasta Prezydenta Kudelskiego, który jednemu z radnych zasugerował pomieszanie zmysłów, gdy ten w proteście przed lekceważeniem i deprecjonowaniem dorobku zawodowego zwrócił mu nagrodę za … zasługi dla siedleckiego samorządu.
Szczególnie niepokojące są dla mnie wyzwiska i żądania (cyt.) wypier… nia z Polski, w której zdaniem (niestety z reguły skrajnie prawicowych) ekstremistów nie ma miejsca dla myślących inaczej, zachowujących się inaczej, mających inne poglądy, przekonania, preferencje. W Polsce, która swego czasu, gdy na świecie szalała inkwizycja, palono na stosie, uchodziła za jedno z najbardziej tolerancyjnych Państw Europy, w której przez lata pokolenia Polaków oddawało życie o wolność, dzisiaj ma nie być miejsca dla tych, którzy myślą inaczej!!!.
Tę wywalczoną wolność ogranicza się do bardzo wąskiego, konserwatywnego światopoglądu, w którym nie ma miejsca na inne zdanie. Ja nie chcę takiej Polski dla moich dzieci. Nie chcę konserwatyzmu, który oznacza, że to co dobre już było, jest za nami i trzeba do tego za wszelką cenę wrócić. Chcę Polski, w której szuka się coraz to lepszych sposobów na życie, gdzie nie neguje się człowieka i jego prawa do wolności myśli, przekonań, wyboru, kreatywności i rozwoju. Chcę kraju, w którym każdy, czy to w poszanowaniu chrześcijańskiego czy też uniwersalnego systemu wartości będzie mógł wychowywać własne dzieci tak, by potrafiły one znaleźć swoje miejsce w społeczeństwie, w szacunku dla drugiej osoby.
Skąd w nas tyle złej woli? Czy naprawdę można wszystko usprawiedliwiać tym, że prekariat zabija w nas siłę i wolę walki o siebie, wyzwala mechanizm roszczeń i oczekiwań? Czy osobiste trudności Polaków i pewnie słabość Państwa w wielu obszarach jego działalności mogą usprawiedliwiać frustrację, której efektem jest coraz to większa agresja, sprytnie kanalizowana przez politykierów do negowania systemu, demokracji i państwowości? Nie jestem socjologiem. Stąd może moje oczekiwania i stwierdzenie konkludujące wydadzą się w świetle powyższych śmieszne. Gniew i frustracja – nawet słuszne – nie mogą stanowić usprawiedliwienia dla chamstwa i prostactwa. Nie zwalniają nas z odpowiedzialności za słowa, czyny i zaniechania. Brak zaangażowania, lub też uleganie demagogom i brak dobrej woli (vide „Polska w ruinie”) to wyraz nie buntu, ale słabości. Każdego z nas indywidualnie i kraju w całości.

Lista pozostałych wpisów w dziale aktualności

2015-06-29 Absolutorium
2015-02-27 Ja już wiem!
2014-07-01 Zmiana
2013-12-20 Budżet 2014
2013-09-04 Zło(ty) interes
2013-03-29 Dlaczego nie ...
2012-12-31 Budżet 2013
2011-11-11 Zwykli bandyci
2010-09-07 Dni z doradztwem
2010-07-12 Demos + cratos
2009-07-30 Parytety?
2009-05-07 Start kampani