Słabość władzy najwyższej jest najgorszym nieszczęściem ludów.
Napoleon Bonaparte (1769-1821)

Władza - tak, ale jaka?






Nie ma zapewne tylko jednej mądrej a zarazem wyczerpującej odpowiedzi na pytanie, czym jest i jak winna być sprawowana władza. Nie ulega jednak żadnej wątpliwości, że świat bez władzy istnieć nie może.

Od samego zarania świata władza przejawia się w dominacji gatunków, hierarchiczności i wszechobecnej rywalizacji, ma swój początek w otaczającym nas świecie, zarówno tym fizycznym jak i metafizycznym. Faktem jest, iż niemal wszystkie religie świata opierają się na władzy Stwórcy, będącego emanacją rozwijającej się wielości bytów. Naturalnym jest również podporządkowanie człowieka drugiemu człowiekowi. Rodząc się automatycznie stajemy się zależnym od władzy swoich rodziców, grupy rówieśniczej, zawodowej i społecznej. Człowiek by przetrwać dobrowolnie podporządkowuje się tym jednostkom, których doświadczenie, wiedza bądź inne zasoby pozwalają mu przeżyć.
Historia władzy jest tak stara jak stary jest świat. Obecna jest każdego dnia naszego życia. Na przestrzeni wieków stanowi dla nas powód do dumy, choć wielokrotnie także świadectwo ludzkiego okrucieństwa, głupoty, nietolerancji, niczym nieuzasadnionej agresji czy też braku ludzkich uczuć u tych, którzy tę władzę sprawowali, bądź sprawują ją nadal. W historii mieliśmy władców, którzy wsławili się swym okrucieństwem, którzy dla władzy i jej podtrzymania nie wahali się poświęcić życie dziesiątki tysięcy swoich poddanych. I nie ważne czy czynili to w imię Boga, czy też w imię innych pryncypiów - od przestrzeni życiowej począwszy na obronie tzw. demokracji skończywszy.
Przyszłość świata jest dla nas zagadką. Trudno przewidzieć jest, w jakim kierunku nastąpi rozwój cywilizacji, trudno też prorokować, w jakim kierunku ewoluować będzie władza. By kierunek ten był właściwy i władza mogła służyć rozwojowi a nie zagładzie ludzkości warto czerpać z ogromnego bagażu doświadczeń i wiedzy nagromadzonej przez pokolenia. Wyciągając wnioski, warto powierzać władzę tym, których uzurpatorskie rządy nie będą grozić tym, w imieniu, których władzę tę sprawują.
Czy można zrezygnować z władzy? Jestem pewien, że nie. Anarchizm i usunięcie wszelkich środków przymusu niesie z sobą jeszcze więcej zagrożeń. Towarzyszące mu zamęt, brak norm i reguł szybko stać się mogą zalążkiem tyranii. Zatem władza istnieć musi, lecz ci, którzy ją sprawują, w skutek społecznej kontroli winni być odsuwani od władzy natychmiast, gdy tylko zalążki tej tyranii zaczną wykazywać. Czy jednak tylko społeczeństwo ma świadomość wagi społecznej kontroli? Czy tak niewielki udział społeczeństwa w sprawowaniu władzy nie powinien zatrważać? A może chodzi o to by kontrola ta była taka, na jakiej kontrolowanym zależy?