Aktualności

Dyskutanci - dwóch mężczyzn w wieku trzydziestu kilku lat - rozmawiali na temat kampanii prowadzonej przez ubiegające się o mandaty komitety wyborcze w Siedlcach. Generalnie wymiana zdań koncentrowała się na krytyce jakości i ilości informacji reklamowych zamieszczanych przez startujących. Ostrej ocenie poddano także miejsca i sposób docierania z informacją, wskazując konkretnie na cmentarze, miejsca pamięci i obiekty zabytkowe, które zdaniem obu panów powinny być wolne od reklamy. Dyskusja zmierzała do stwierdzenia, iż generalnie reklama ta i sposób prowadzenia kampanii zniechęca do udziału w wyborach, bo ci wszyscy, którzy rwą się do koryta nie zasługują na zaufanie.

I wtedy to właśnie padło zdanie, które skłoniło mnie do podzielenia się powyższą refleksją - a może to właśnie o to chodzi? Może to właśnie chodzi o to, by zniechęcić do udziału w wyborach wszystkich tych, których głosy nie są przewidywalne, a liczyć jedynie na tych, którzy w stałości swych poglądów i tak pójdą na wybory, niezależnie od ilości i jakości materiałów reklamowych. Im mniej pójdzie niezaangażowanych, tym większe znaczenie będzie miało poparcie twardych elektoratów.

Coś w tym jest!